sobota, 4 września 2010

Na zachętę

Pokaz zdjęć niebawem, trzymamy w napięciu. Tymczasem kilka panoram z podróży.

Przedmieścia Kopenhagi


Port w Koge


Widok na Svendborg z mostu


Posiadłość na wyspie Fyn (300 ha)


Zamek w Kolding

środa, 18 sierpnia 2010

Krótkie podsumowanie

Od naszego wyjazdu minął już tydzień. Najwyższy czas na podsumowanie.



całkowita liczba dni: 18 w tym 16 na rowerze

długość trasy: 1180 km
najdłuższy dystans dzienny: 111,34 km (nasz rekord)
najkrótszy dystans dzienny: 31 km
średni dystans dzienny: 74 km

usterki: 8 dętek z czego 2 klejone

DOJAZD: samolot SAS Warszawa – Kopenhaga – Warszawa

NOCLEGI:
hostel (Kopenhaga) x 3
campingi pod namiotem x 8
pola namiotowe x 3
na farmie pod namiotem x 2 (za darmo)

BUDŻET:

koszt całkowity na osobę 2191 PLN

pobyt w Danii na dwie osoby: 2346 PLN
przelot w dwie strony dwóch osób: 1394 PLN
przelot dwóch rowerów w dwie strony: 642 PLN

W przyszły weekend planujemy pokaz zdjęć.

sobota, 14 sierpnia 2010

Kopenhaga-niedosyt

Znów obudził nas deszcz. Trochę przeczekaliśmy i ruszyliśmy zwiedzać stolicę Danii. Mieszkamy przy lotnisku w dzielnicy Kastrup więc po drodze do Centrum mamy okazję zobaczyć dzielnicę Christanshavn-mieszankę nowoczesnej architektury(szklane domy)oraz urokliwych kolorowych domków nad kanałem. Wchodzimy po 400 schodkach na wieżę kościoła, z której rozciąga się szeroki widok na całą Kopenhagę. Niestety słaba widoczność nie pozwala nam dostrzec mostu łączącego Danię ze Szwecją. Kolejną godzinę poświęcamy na swobodne jeżdżenie po ścieżkach-ulicach rowerowych. Prędkość minimalna 20km/h, przerwa na zdjęcie grozi wypadkiem! Przejeżdżamy przez wielokulturową dzielnicę Norrebro i wracamy do centrum aby pospacerować po deptakach pełnych sklepików, kafejek i restauracji. Mijamy ratusz, ogrody Tivioli, teatr królewski. Przed nami oczekiwany widok-Nyhawn czyli stary port miejski otoczony starymi domami w typowo duńskim stylu. Udało nam się jeszcze dojechać do nowoczesnego teatru tuż przy nowym porcie, kiedy poszła nam kolejna dętka(8 z kolei) i rozpadało się na dobre. Naprawiając szkodę liczyliśmy na polepszenie pogody, niestety musieliśmy zakończyć zwiedzanie z poczuciem niedosytu. Wróciliśmy totalnie mokrzy-na szczęście do hostelu a nie do namiotu;-)! Ostatni dzień wyprawy mija. Dystans:44km. Jutro wracamy do Polski. Lecimy o15:40.

piątek, 13 sierpnia 2010

Nie obudziło nas słońce ale na szczęście deszczu też nie było. Mimo to, mając wszystko mokre, postanowiliśmy wypróbować kolejny środek transportu. Pociągiem ruszyliśmy do Roskilde - miasta, w którym główną atrakcją jest - wpisana na listę UNESCO - XIII-sto wieczna katedra. Niesamowite wrażenie. Piękne sarkofagi. Koronkowa robota zarówno w drewnie jak i w marmurze. Trudno opisać. Na koniec przejażdżka po mieście aż do portu i...prosta droga na Kopenhagę. Skończyły się lasy, pola, łąki i owieczki, zaczęło się "big city life". Po ok 2h dojechaliśmy do przedmieść miasta. Kopenhaga zupełnie nas przytłoczyła, swoim ogromem, liczbą ludzi, samochodów i oczywiście rowerów, które poruszają się z zawrotną prędkością! Śpimy w Hostelu. Jutro jedziemy w miasto! Dystans na dziś 45km.

czwartek, 12 sierpnia 2010

Deszczowy czwartek

Pogoda nas nie rozpieszcza. Wstaliśmy to świeciło słońce. Zdążyliśmy wysuszyć część rzeczy i schowaliśmy namiot. Do Kalundborga dotarliśmy jeszcze w słońcu. Zwiedziliśmy oryginalny kościół z 5 wieżami i ruszyliśmy w trasę. Kapie, pod górkę, z górki, pada. Roboty drogowe. Objazd. Pada bardziej. Leje. Jest camping w Jyderup. Dalej pada ale my już pod dachem w suchych ciuchach. Pierwszy raz tak wcześnie na campingu i tak daleko od celu. Postawiliśmy namiot i znów pada. Dzisiejszy dystans 54km. Jutro (piątek) powinniśmy dotrzeć do Kopenhagi przez Roskilde. Trzymamy kciuki za jutrzejsze słońce.

środa, 11 sierpnia 2010

Deszcz-prom-słońce

Od rana padało. Zaczęło w sam raz jak składaliśmy namiot i padało prawie non-stop. Zupełnie zmoknięci dotarliśmy do Arthus. Prom miał być za 1,5h. Mało czasu ale pojechaliśmy w stronę centrum i...kolejna dętka-szkło największy wróg opon! Zobaczyliśmy więc tylko imponującą katedrę m.in. z freskami z XIV w. O 15 promem Mols-Linien do Kalundborga na północno-zachodnim krańcu Zelandii. Tam na szczęście przywitało nas słońce. Z dwoma łatanymi już dętkami piękną trasą wzdłuż wybrzeża i pola golfowego dotarliśmy do kameralnego campingu w lesie. W końcu normalne pole namiotowe! Bez basenów i fajerwerków. Do tego położone tuż na klifie. Widok po zachodzie słońca zapiera dech w piersiach! Jutro(czwartek) ostatni rowerowy dzień-kierunek Roskilde. Na deser zostanie Kopenhaga(sobota). Dystans na dziś 31km.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Dzisiejsza trasa nie była wyjątkowa pod względem atrakcji ale za to niespodzianek było sporo. Rano pojechaliśmy zwiedzać Vejle, które okazało się być dużym nowoczesnym miastem z handlowym portem. Następnie szlak okazał się iście dla wyczynowców-tuż nad brzegiem ale wysokim. Przez 1h dwa razy więcej prowadziliśmy rower niż jechaliśmy! Do Horsens mknęliśmy trasą więc bez widoków. Na koniec poszły 2 dętki, szukaliśmy campingu m.in. na plaży nudystów. Dystans 91km. Nocleg na campingu nad morzem ~17km od Arhus-jutrzejszego celu.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Pagórkowata kraina Wikingów

Kolejny rekord pobity i to nie tylko kondycyjny. Już o 7:30 byliśmy na szlaku więc do 10:30 40km w nogach! Atrakcji było też sporo. Byliśmy przed wejściem do LEGOLANDU ale nie weszliśmy;-) Następnie kręte i pagórkowate trasy doprowadziły nas do Jelling-miasteczka początków chrześcijaństwa w Danii. Dwa kopce-grobowce, kamienie runiczne Wikingów oraz kościółek z 1100r.(odbudowany)to kompleks wpisany na listę UNESCO. Poza tym miasteczko nowoczesne-duńskie. Ostatni punkt programu to jezioro Farup So oraz miasto Vejle w którym mamy Camping. Dzień udany. W nagrodę Cydr-gazowany napój jabłkowy:-)

niedziela, 8 sierpnia 2010

Zachodnie wybrzeże Jutlandii

Mimo gorszej pogody dzisiejszy dzień był bardzo udany. Przed godz.10 trafiliśmy do Ribe, które zupełnie nas zauroczyło piękną katedrą i urokliwymi uliczkami ze starymi domami. Kolejną atrakcją było miasto Esbjerg, do którego jechaliśmy ponad 16km drogą tuż nad zachodnim wybrzeżem. Niesamowitym symbolem miasta jest rzeźba-pomnik przedstawiający 4 białe 9 metrowe postaci wpatrzone w morze. Piękny widok. Z Esjberg ruszyliśmy do Varde-małego zadbanego miasteczka, które okazało się dla nas bardzo szczęśliwe. Starsze małżeństwo pokierowało nas na tanie pole namiotowe. Warunki super. Od jutra powoli kierujemy się w stronę Kopenhagi. Dojazd zajmie nam 5 dni. Dziś 80km w nogach. Rozpogodziło się:-)

sobota, 7 sierpnia 2010

Dzień pierwszy na Jutlandii

Półwysep Jutlandzki, na który dziś dotarliśmy okazał się piękny acz górzysty. Rano zwiedziliśmy zamek w Kolding-miasto portowe ale i willowo-jachtowe. Kolejną część dnia zajęły nam podjazdy i długie zjazdy wśród pól i łąk koniczyny oraz...naprawa dwóch dętek! Nocleg wyjątkowo udany w młodzieżowym schronisku pod Ribe-najstarsze miasteczko na całej Jutlandii. Dystans:86km

piątek, 6 sierpnia 2010

W stronę Jutlandii

Dzisiejsza trasa była w sam raz. Prowadziła przez wsie oraz tuż nad samym brzegiem morza. Po pierwszych 30km zrobiliśmy przerwę w urokliwym miasteczku Bogense, gdzie zobaczyliśmy piękny kościół z 1406 roku, wieżę wodną, stare domy a nawet kopię Maneken Pis z Brukseli! Dojechaliśmy aż do imponującego mostu łączącego wyspy: Fyn i Jutlandię. Po rozstawieniu się na campingu ruszyliśmy na wieczorne zwiedzanie Middelfart-miasta portowego położonego między dwoma mostami, w który typowa duńska architektura łączy się z nowoczesnymi rozwiązaniami. Trafiliśmy też na festiwal jazzowy wiec nieco ukoiliśmy uszy. Dystans:83km. Nocleg niestety na kolejnym drogim DK-CAMP. Jutro Jutlandia!

czwartek, 5 sierpnia 2010

Miasto Andersena

Dzisiejszy dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Odense-największego dotychczas odwiedzonego przez nas miasta. Oprócz Andersena bohaterem są rowery. Ścieżek,oznakowań oraz rowerzystów jest tyle co u nas samochodów. Można się pogubić mając światła dla samochodów, rowerów i pieszych! Odwiedziliśmy też dom urodzin Andersena oraz jego muzeum-At reise er at leve! czyli Podróżować tzn żyć! Dopiero przed 16 ruszyliśmy na szlak. Całą trasą wzdłuż tzw Fiordu Odense. Piękne tereny choć fiordem byśmy tego nie nazwali;-)Nocujemy gościnnie na farmie. Dystans to 50km-light.

środa, 4 sierpnia 2010

Nyborg i Odense

Wczoraj było lekko dziś nie tylko długo ale pięknie mimo że góra-dół-góra. Ruszyliśmy tuż przed 8 więc już przed 13 mieliśmy 50km w nogach! Obiadek-ulubione pene na camping-gazie pod średniowiecznym zamku w Nyborgu. A po drodze piękne ścieżki tuż nad brzegiem a nawet zobaczyliśmy kamień czarownicy w Hesselager oraz most nad cieśniną Bełt! Następnie prosto do Odense miasta Ch. Andersena. Rekord pobity 104km. Pogoda wyśmienita choć aktualnie pada. Nocleg na campingu tuż pod miastem.

wtorek, 3 sierpnia 2010

3 mosty 4 wyspy jednego dnia!

Dziś 03.08 zaczęliśmy od zmiany hamulca i linki wiec wyjazd się opóźnił, mimo to wiele udało nam się zobaczyć. Przejechaliśmy wyspę Langeland odwiedzając grobowiec z epoki kamienia w Tullebole oraz urokliwe miasteczko portowe Rudkobing. Następnie przejechaliśmy mostem, przez wysepkę Sio aż do wyspy Tasinge, na której zwiedziliśmy piękną posiadłość nad samą zatoką Valdemar Slot. Tuż nad samym brzegiem przy pięknych willach. 3 most i 4 dziś wyspa- Fyn. Miasto Svenborg. Nocleg na dawnym polu namiotowym:-) dystans 50km, pogoda wciąż dopisuje.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Już 4 dni pełne wrażeń za nami. W czw. dolecieliśmy cali razem z naszymi rozmontowanymi rowerami. Ich złożenie zajęło nam cały wieczór i piątkowy poranek. Ruszyliśmy w trasę dopiero po 14 w piątek. Oglądaliśmy głównie przedmieścia Kopenhagi i to w deszczu. Nocleg na 5* campingu w Ishoj. 34km w nogach. Sobota była pierwszym dniem od rana do wieczora na rowerze. Po drodze zwiedziliśmy miasteczko Koge. Nocleg na 3* campingu. 85km w nogach. Niedziela to najpełniejszy dzień dotychczas. Kanapki w nadmorskim miasteczku Praesto następnie Vordingborg oraz przeprawa 3km mostem na 2 wyspę-FALSTER. Szlakiem do Nykobing dalej na kolejną wyspę-LOLLAND. Ok 1h w poszukiwaniu noclegu i uciekając przed burza przez piękne asfaltowe dróżki wiejskie aż pod Holeby. Nocleg u przemiłej starszej Pani w ogrodzie przy starym duńskim domu-niezapomniane doświadczenie. Dystans:103km. Dziś tzn. w pon kolejna wyspa zdobyta. Przez Lolland: miasteczko Maribo z katedra z XV w., port w Kagemaes przez industrialny Nakskow pędem na prom do Tars. 45min i jesteśmy na wyspie LANGELAND. Tu camping 2*. 90km za nami. Właśnie szykujemy kolację.

środa, 28 lipca 2010

Ruszamy na kolejną Wyprawę Rowerową

Startujemy (29.07.) z Warszawy - kierunek Dania! Wiele wyzwań przed nami. Pierwszy raz lecimy z rowerami, ok 1000 km do przejechania. Śpimy pod namiotami, oprócz Kopenhagi. Planowana trasa to: Kopenhaga - południowo-zachodnim brzegiem Zelandii - wyspa Falster - wyspa Loland - Fionia. Następnie przecinamy Jutlandię aby wschodnim wybrzeżem dotrzeć do Alborg a dalej jeszcze nie wiadomo:) Wracamy 15.08.



29.07.2010 godz.3:00
Właśnie zakończyliśmy pakowanie i montowanie a raczej demontowanie rowerów.

poniedziałek, 12 lipca 2010

Szczeliniec zdobyty!

Kilka godzin temu (06:03) wróciliśmy z naszej weekendowej wyprawy (12.07.2010). Jednak nie ma to jak PKP...Wciąż trudno nam zrozumieć w jakim celu ludzie tłuką się nocnymi pociągami z dziećmi, wózkami, babciami, rodzinami itp. Determinacja ludzka jest nierozpoznana. Ale do sedna, w końcu nasz wyjazd na przejazdach się nie kończy!




10.07.2010

Wyruszyliśmy w piątek w nocy PKP do Wrocławia, stamtąd przesiadka do Kłodzka, z Kłodzka busem do Karłowa. Dopiero ok 14 ruszyliśmy na szlak. Chcieliśmy ruszyć na Szczeliniec a następnie na Błędne Skały. Okazało się jednak, że trochę się przeliczyliśmy. Upał, nierozruszane mięśnie no i środek dnia nie sprzyjają dalekim wyprawom. Nie poddaliśmy jednak zupełnie. Weszliśmy żółtym i zielonym szlakiem na Szczeliniec Wielki 919 m n.p.m., zarejestrowaliśmy się w Schronisku i poszliśmy dalej przez skałki na tarasy widokowe na Szczelińcu.
Samo wejście na szczyt to niedługie podejście kamiennymi schodami. Dalej to podróż po skalnym mieście, wśród wielkich kamulców, skał, przez drabinki i łańcuchy. Bardzo przyjemny chłód ratował nas od rozpłynięcia się w 30 stopniach. Widoki piękne.









Wróciliśmy i na spokojnie doczekaliśmy do zachodu słońca. Na pięknym tarasie przed przyjaznym schroniskiem kontemplowaliśmy widoki i koniec dnia.







11.07.2010

Niedzielę rozpoczęliśmy o 8 rano, spokojne śniadanko na tarasie, pożegnanie bardzo przyjaznego Schroniska (polecamy!) http://www.naszczelincu.pl/




Ruszamy na szlak. Tym razem zeszliśmy po kamiennych schodach do czerwonego szlaku prowadzącego prosto do Wambierzyc. Początek szlaku był całkiem przyjazny, choć dość ostro szedł w dół tzw. Droga Nad Urwiskiem. Musieliśmy zejść wszystko co wjechaliśmy busem.




Żeby jeszcze trochę zwiedzić odbiliśmy na zielony szlak. To była dobra decyzja, choć dająca w kość. Szliśmy zupełnie sami, z plecakami wśród Rakowskich Skał. Upał dawał się we znaki, mimo że wciąż wędrowaliśmy pod osłoną drzew.





Wiedząc, że czeka nas jeszcze co najmniej połowa drogi zrezygnowaliśmy z wejścia na Pielgrzyma, od razu niebieskim szlakiem zeszliśmy do czerwonego. Najpierw jeszcze lasem, łąkami i polami aż do asfaltowej drogi prowadzącej do Wambierzyc.





Tuż przed odjazdem busa zdążyliśmy zwiedzić wnętrza imponującej Bazyliki.




Busem do Kłodzka, gdzie w spokoju mogliśmy zregenerować siły gotując się na noc w pociągu. Na szczęście, mimo tłumów, remontu dworca we Wrocławiu, duchoty, udało nam się znaleźć dwa miejsca siedzące.

Zobacz całą galerię zdjęć.

piątek, 9 lipca 2010

Gorący, leni weekend...

... to najlepszy czas na szybki i spontaniczny wypad w góry!
Już dziś ruszamy nocnym do Kłodzka żeby jutro zdobyć Szczeliniec Wielki 919 m n.p.m. do kolekcji Korony Gór Polskich. Następnie zgłębimy szlaki Gór Stołowych.
Nocujemy w Schronisku na Szczelińcu a wracamy nocą z niedz. na pon.



Relacja niebawem!

środa, 5 maja 2010

Majówka - Biebrzański Park Narodowy

30.04.2010
Pierwszy dzień weekendu majowego. Ok 9 ruszamy z rowerami pociągiem z Warszawy prosto do Grajewa. Krótka przerwa na pizze (jedyna knajpa w mieście-polecamy!) i ruszamy na szlak rowerowy przez Kuligi i Zagrodę Kuwasy do Woźnej Wsi. 49 km w pełnym słońcu, żużlową drogą, trochę lasem, polami. Po lewej rozlewiska, po prawej rozlewiska. A na koniec nasze lokum i znajomi czekający z ogniskiem i grillem tuż nad rzeką Jegrznią.







01.05.2010
Na sobotę zaplanowane były rowery. Mimo kiepskiej pogody - najpierw mżawka a potem nieustający deszcz - przejechaliśmy planowaną trasę. Młodsza część ekipy (3 dziesięciolatki) przejechała kawałek samochodem. My spod samego domku wyjechaliśmy w nieprzemakalnych kurtkach do Grzęd. Czerwonym szlakiem dojechaliśmy do końca ścieżki. Dalej piechotą, wciąż w deszczu, przez wydmy doszliśmy do wieży widokowej na Wilczej Górze. Trochę mroczne ale piękne przestrzenie.





W powrotnej drodze przedzieraliśmy się przez ścieżkę dydaktyczną po wydmach. Wkroczyliśmy też w Czerwone Bagna, po drewnianych, śliskich kładkach prowadziliśmy rowery w niesamowitej ciszy, mgle i deszczu.






02.05.2010
Dziś udało nam się przeczekać deszcz. Ok 11 byliśmy już na szlaku, tym razem wodnym! Wypłynęliśmy z Jeziora Dręstwo, dalej rzeką Jegrznią w cztery kajaczki, blisko natury, wody i śpiewu. Ok 4h pływania.






Po spływie było nam jeszcze mało, tym bardziej, że wyszło piękne słońce. Szybko przesiedliśmy się więc na rower i pojechaliśmy leśną drogą do Rajgrodu wzdłuż jeziora (27 km), którym niedawno płynęliśmy.





03.05.2010

Ostatni dzień majówki, czyli powrót. Już tylko we dwójkę ruszyliśmy znów do Grajewa. W planach mieliśmy nowy szlak zielony (pieszy) - niestety okazał się nieprzejezdny, ale nic straconego, dzięki tej pomyłce zobaczyliśmy starorzecze Jegrzni. Na koniec oczywiście pizza w Grajewie i powrót do smutnej polskiej rzeczywistości czyli społeczności pociągowej: piwo i papierosy...







Dziękujemy całej ekipie za wspaniale spędzony czas, na czele Markowi za organizację.
Wszyscy: Marek z Ania i córką Dominiką (10 lat), Robert z córką Agatą(10 lat) i Nadia (10 lat), no i my:)