poniedziałek, 15 lutego 2010

Tu byliśmy




Przedwczoraj (13.02.2010) pożegnaliśmy Fuerteventure.
Od dziś planujemy kolejne podróże!

piątek, 12 lutego 2010

W drodze na krewetki

Dziś był dzień zupełnie niespodziewanych wrażeń i niespodzianek. Z rana mieliśmy jedynie oddać jeepa wypożyczonego wczoraj i z godzinnej przejażdżki zrobiła się 5 godzinna wyprawa po korycie starej rzeki, górkach. Zanim dojechaliśmy do La Pared na obiecane kanaryjskie danie - Gambas al ajillo (smażone krewetki w oleju na czosnku) - zobaczyliśmy dwie czarne plaże, ogromne fale rozbijające się o skały, dzikie kózki a nawet wiewiórki Atlas. Widoki i doznania nie do opisania. Spaleni słońcem oraz przewiani wiatrem wróciliśmy do Morro tuz przed zachodem słońca.
















Cofete

Wczorajszy dzień (11.02) spędziliśmy przemierzając zachodnie wybrzeże. Dzięki naszym niezastąpionym przewodnikom zobaczyliśmy zupełnie dziką i bezludną część wyspy, na której króluje przyroda i natura.
Jechaliśmy terenowym samochodem, po żwirowych serpentynach, wspinając się na przełęcze niedaleko najwyższego szczytu wyspy Pico de la Zarza.
Przejechaliśmy przez wioskę Cofete, w której zatrzymał się czas, zobaczyliśmy Willę Wintera, położona tuż u podnóża szczytów oraz dotarliśmy na sam koniuszek wyspy, gdzie stoi piękną latarnia / za czasów Kolumba był to Koniec Świata/.






wtorek, 9 lutego 2010

niedziela, 7 lutego 2010

Skarby Fuerte

Dzisiejszy dzień przyniósł wiele wrażeń.
Byliśmy na lokalnym targu, niedaleko ZOO, w La Lajita, na którym kupiliśmy warzywa, lokalny ser kozi oraz miód palmowy. Widzieliśmy też tradycyjna orkiestrę oraz kilometry rożnych roślinek. U znajomego naszych gospodarzy spróbowaliśmy tradycyjnego dania śniadaniowego czyli gorącej czekolady ze słonymi ciasteczkami - Churros con chocolate :)
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w specjalnym miejscu, tuż nad oceanem, gdzie można zobaczyć zatopione w lawie muszle sprzed 1500 lat. Jest to jedno z dwóch takich miejsc na świecie (drugie znajduje się w Gujanie Francuskiej)!
Na koniec wjechaliśmy na przełęcz w Barranco de los Canarios. Niesamowite widoki na zachodnie wybrzeże wyspy : Cofete. Nie do opisania...niezapomniane wrażenia.













piątek, 5 lutego 2010

Sjesta

Dzisiejszy dzień był zupełnie spokojny, chociaż zaczął się dość wcześnie. Rano odwiedziliśmy Gran Tarajal - urocze małe miasteczko, w którym zjedliśmy śniadanko tuz nad oceanem - bocadillo (śniadaniowa kanapka). Dalsza część dnia zeszła nam na zakupach, kąpieli, budowaniu zamków z piachu oraz sjeście. Na kolacje - pyszny sos pomidorowy z owocami morza (małże, krewetki, rybka ...) made by Martelek.




Ocean - Gran Tarajal


Gran Tarajal - Michał, Martelek, Grześ



W drodze do Morro Jable


Palma patrzy na nasza kolacje

czwartek, 4 lutego 2010

Druga strona wyspy (4.02.)

Dziś cały dzień spędziliśmy na przemierzaniu wyspy. Na początek dotarliśmy do stolicy a wracaliśmy serpentynami przez piękne małe miejscowości (La Oliva, Pajara, Corralejo, Tefia, Bedancuria - stara stolica wyspy). Widoki nie do opisania. Palmy, wydmy, skały, szczyty wulkaniczne, agawy...

300 km samochodzikiem przez sam środek wyspy.



Puerto del Rosario - stolica


Corralejo - lunch w stylu angielskim ,)


W drodze: Martelek, Grzegorz, Michal


Mirador de Morro Velosa


Molino de Tefia


Ecomuseo La Alcogida


La Oliva