niedziela, 3 maja 2009

Bo to Polska właśnie....


Dotarliśmy. Cali i zdrowi ale nie obyło się bez przygód. Zamiast do Kłodzka dojechaliśmy do Barda. Nie doszliśmy do Srebrnej Góry, ale zwiedziliśmy Kłodzko. Wracaliśmy trochę autobusem, trochę pociągiem, ale głównie na stojąco...

Niespodzianki zaczęły się już podczas podróży pociągiem z Warszawy do Kłodzka. Aż do Wrocławia jechaliśmy razem z Kamilą i Agatą, co było bardzo zabawne, bo wszyscy się tego nie spodziewaliśmy. We Wrocławiu przesiedliśmy się do innych wagonów jadących do Kłodzka(dziewczyny pojechały do Jeleniej). Jednak tuż przed 6 Michał obudził mnie mówiąc, iż ukradli kawałek trakcji i stoimy...na szczęście nie w szczerym polu tylko na małej stacji ok 50 km od celu podróży. Cóż robić? Weekend majowy, wiec wszystkie PKSy odwołane. Czekamy...okazało się, że Pan z przedziału obok będzie jechał z kolegą, który przyjedzie po niego a potem jadą do Kłodzka. Dyskretnie spytaliśmy się czy nie moglibyśmy się zabrać. Nie było problemu. Tym sposobem poznaliśmy Pana Jana, który korzystając z emerytury odwiedza stare kąty i starych przyjaciół jeszcze ze szkoły podstawowej. Bardzo dziękujemy Panu Janowi, za miłą rozmowę oraz załatwienie transportu do Barda. Pan Jan poddał nam bowiem dobry pomysł - skoro i tak nocujemy w Kłodzku to może lepiej iść z Barda do Kłodzka a nie odwrotnie. Tak też zrobiliśmy.
cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz