piątek, 31 lipca 2009

Rügen!

Dotarliśmy na camping tuż nad zatoka koło Lietzow. Jesteśmy wymęczeni nocną podróżą wiec oddajemy się w ręce Morfeusza.


nasz camping w Litzow - godny polecenia!


tutaj śpimy:)


dziś udało nam sie zobaczyć piękne miasto Sassnitz

Borholm dzień ostatni

Dziś przywitała nas burza i deszcz z rana, ale na szczęście już o 9 mogliśmy podziwiać błękitne niebo. Znajomymi ścieżkami dojechaliśmy do Hasle, pięknego miasteczka portowego znanego z wędzarni oraz pięknych klifów i plaż. Spędziliśmy tam nieco czasu, wdychając morskie powietrze. Teraz dotarliśmy do Ronne, za nami ponad 300 km borholmskich ścieżek, niebawem opuszczamy piękną duńską wyspę stworzoną dla rowerzystów.
Spodziewaliśmy się dobrej infrastruktury dla rowerzystów, ale nie aż tak idealnej! zaskoczyła nas górzysta rzeźba terenu oraz wiatr, wiatr i jeszcze raz wiatr. Pozdrawiamy z Danii i ruszamy do Niemiec promem z Ronne do Ssasnitz o 22:00.


słynne wędzarnie w Hasle


ścieżka rowerowa w Ronne


stolica Bornholmu widziana z promu na Rugie

czwartek, 30 lipca 2009

Bornholm-wschodnie wybrzeże

Właśnie dotarliśmy do Osterlas - największego kościoła rotundy na wyspie. Za nami już ponad 40 km. Rano przemierzyliśmy las Almindingen, w południe zwiedziliśmy piękną i urokliwą miejscowość Svaneke, z czerwonym kościołem i niezliczonymi domkami, jak dla krasnali. Wczoraj w Gudhejm zjedliśmy borholmskiego wędzonego śledzia a dziś toffi ze Svaneke:) Jutro wieczorem desant na Rugie! a przedtem Hasle i Ronne, czyli wybrzeże zachodnie! Jest pięknie, wietrznie i słonecznie.


Na Bornholmie są 4 takie kościoły-wszystkie wybudowane w XII wieku


Svaneke - jak z bajki


typowe danie Bornholmczyków-wędzony śledź na zimno z żółtkiem, rzodkiewka, szczypiorkiem, masłem i kromka chleba

środa, 29 lipca 2009

Bornholm - cześć północna

Właśnie jesteśmy na Christiansø-małej wysepce oddalonej od Bornholmu 45 min promem. Wczoraj zwiedziliśmy północną cześć wyspy oraz stolicę-Rønne(90km na rowerze!). Pierwszego dnia przejechaliśmy z Nexø przez Aakikerby do naszej bazy namiotowej niedaleko lasu Almingen(50km). Dziś czeka nas jeszcze powrót z Gudhjem do bazy.


Christianso - stara ufortyfikowana wysepka, na której zatrzymał sie czas


las Bornholczyków, jeden z największych w Danii - Almindingen

niedziela, 26 lipca 2009

Kołobrzeg

Wczoraj, po 9,5h jazdy w wagonie dla rowerów, szczęśliwie dojechaliśmy do Kołobrzegu. Dziś mieliśmy być już na Bornholmie niestety pogoda nie dopisała i odwołali rejs:-(Cały dzień, ukrywając sie przed deszczem, zwiedzaliśmy Kołobrzeg i wdychaliśmy morskie powietrze. Jutro drugie podejście-planowany odjazd z portu 7 rano. Na szczęście już sie rozjaśniło wiec jesteśmy dobrej myśli:-)




latarnia morska w Kołobrzegu

piątek, 24 lipca 2009

Rowerowy raj

W końcu udało się wygospodarować 2 tygodnie na rowerowe szaleństwo!
Wybieramy się do tzw. raju dla rowerzystów, czyli na Bornholm, oddalony zaledwie o 37 km od Szwecji będący jednak częścią Królestwa Danii. Ma zaledwie 38 km długości i 28 km szerokości, które mamy zamiar zgłębić na rowerze. Jak tylko poznamy wszystkie ścieżki rowerowe, wybrzeże, kościółki-rotundy i urok duńskich krajobrazów, przeniesiemy się w klimaty niemieckie. Z Bornholmu kolejnym promem wyruszymy na Rugię, największą wyspę Niemiec. Nieco większa od Bornholmu, oddalona od Świnoujścia ok 150 km wybrzeżem.

Dwa kraje, dwie wyspy, setki kilometrów rowerowych ścieżek w dwa tygodnie - to nasze wymarzone wakacje!



Ruszamy jutro o 8:55 pociągiem do Kołobrzegu(9 godzin w pociągu). Nocleg nad polskim morzem. W niedzielę o 7 rano ruszamy promem do Nexo(ok 4 godzin), miasteczka na południowo-wschodnim brzegu Bornholmu.

Wracamy ok 7 sierpnia.
Przygotowania do wyjazdu trwają:

niezbędnik rowerzysty-wyprawowicza


nasz ekwipunek

poniedziałek, 6 lipca 2009

Roztocze w dwa dni

To był bardzo udany i intensywny weekend. Zaledwie w 24h zwiedziliśmy kilka miast i przejechaliśmy na rowerach 120 km. Całkiem nieźle jak na spontaniczny wyjazd, o którym zadecydowaliśmy późnym piątkowym wieczorem.

dzień 1
Ruszamy z Dworca Centralnego o 7:15 pociągiem Solina w kierunku Bełżca. Pierwszą niespodzianką jest dla nas wagon dla rowerów - dosłownie przerobiony CAŁY wagon dla rowerów - rzadko się to zdarza w PKP. Ale to nie jedyna niespodzianka jaka nas spotka.
Do celu dotarliśmy po 5h przyjemnej jazdy. Zwierzyniec wita nas słonecznie. Kilka kilometrów i jesteśmy już nad pięknym jeziorkiem z uroczym Kościółkiem Św. Jana Nepomucena na wyspie. Chwila nieuwagi i już zaczyna lać deszcz. Na szczęście i tak planowaliśmy obiad, wiec wpadamy do Karczmy Młyn na pierogi i schabowego:)
Doładowani energią ruszamy w trasę. Najpierw przejeżdżamy do około jeziorka, meldujemy się w PTSMie, który mieście się tuż obok oficyn Ordynacji Zamojskich.
W końcu ok godz. 14 ruszamy do Zamościa. Czeka nas ok 30 km drogi przez pola i mieścinki. Większość to asfaltowe spokojne dróżki, trochę polnych. Słońce wciąż pali a my mkniemy do przodu. Do Zamościa docieramy nieco zmęczeni ze świadomością, że musimy jeszcze wrócić ten sam kawałek drogi. Miasto robi na nas wrażenie. Piękny rynek z renesansowym ratuszem oraz kamieniczkami i...pysznymi lodami włoskimi:)
O dziwo w sobotę ok 16 informacja turystyczna wciąż czynna. Przypieczętowuję książeczkę kolarską oraz biorę mały plan Zamościa. Rowerem przejeżdżamy główne zabytki, kościoły, Pałac Zamoyskich, pomnik oraz pozostałości Twierdzy Zamość. Powoli się żegnamy piękne miasto. Kolejna niespodzianka to piękna ścieżka rowerowa, jak się kończy wjeżdżamy na znajomą już trasę do Zwierzyńca. Tego dnia zrobiliśmy 70 km. Wieczorem padamy...

galeria zdjęć nr 1

Dzień 2



Dziś ruszyliśmy z samego rana żeby zdążyć na pociąg w Suścu o 14:45.
Ten dzień był jednym wielkim zaskoczeniem. Przywitało nas piękne słońce. Pojechaliśmy jeszcze na wysepkę zobaczyć kościółek, pożegnaliśmy Zwierzyniec i ruszyliśmy asfaltową drogą w stronę Józefowa. Jechało się super. Nie ma to jak asfalt. Ruch samochodowy był bardzo niewielki, wiec sama przyjemność.
Józefów bardzo przyjemne miasteczko, ale trasa z Józefowa do Suścia, którą obraliśmy nie da się do niczego porównać! Coś pięknego! Zielony szlak w środku Puszczy Solskiej. Równiutki asflacik, wąska dróżka, żadnych samochodów, tylko my, rowery i las.
W błogim stanie docieramy do Suśca zamiast o 13 to tuż przed 12, mamy więc sporo czasu do pociągu, jednak powoli schodzi z nas zmęczenie i ciepło. Słoneczne oparzenia dają o sobie znać, ale satysfakcja jest. Nie ma jeszcze południa a my już zrobiliśmy 40 km!
Na dworcu w Suścu spotykamy tych samych rowerzystów, z którymi jechaliśmy poprzedniego dnia. Wracamy do domu.

galeria nr 2

Cała trasa: 130 km (Zwierzyniec-Zamość-Zwierzyniec-Józefów-Susiec)
PKP : Warszawa-Zwierzyniec / Susiec-Warszawa
Nocleg: Szkolne Schronisko Młodzieżowe "Ryś", ul. Browarna 1

piątek, 3 lipca 2009

Spontan - Roztocze

Po całym tygodniu burz i upałów liczymy na pogodny spokojny weekend.
Trzeba się ruszyć i zwiedzić kolejny kawałek Polski.
Startujemy z samego rana ok godz. 7 z Warszawy Centralnej do Zwierzyńca aby przejechać - oczywiście rowerem - przez Szczebrzeszyn do Suśca (liczne wspomnienia z dawnych wakacji rodzinnych). Czyli zwiedzamy Park Roztoczański.



Zwierzyniec - Zamość - Susiec