środa, 5 maja 2010

Majówka - Biebrzański Park Narodowy

30.04.2010
Pierwszy dzień weekendu majowego. Ok 9 ruszamy z rowerami pociągiem z Warszawy prosto do Grajewa. Krótka przerwa na pizze (jedyna knajpa w mieście-polecamy!) i ruszamy na szlak rowerowy przez Kuligi i Zagrodę Kuwasy do Woźnej Wsi. 49 km w pełnym słońcu, żużlową drogą, trochę lasem, polami. Po lewej rozlewiska, po prawej rozlewiska. A na koniec nasze lokum i znajomi czekający z ogniskiem i grillem tuż nad rzeką Jegrznią.







01.05.2010
Na sobotę zaplanowane były rowery. Mimo kiepskiej pogody - najpierw mżawka a potem nieustający deszcz - przejechaliśmy planowaną trasę. Młodsza część ekipy (3 dziesięciolatki) przejechała kawałek samochodem. My spod samego domku wyjechaliśmy w nieprzemakalnych kurtkach do Grzęd. Czerwonym szlakiem dojechaliśmy do końca ścieżki. Dalej piechotą, wciąż w deszczu, przez wydmy doszliśmy do wieży widokowej na Wilczej Górze. Trochę mroczne ale piękne przestrzenie.





W powrotnej drodze przedzieraliśmy się przez ścieżkę dydaktyczną po wydmach. Wkroczyliśmy też w Czerwone Bagna, po drewnianych, śliskich kładkach prowadziliśmy rowery w niesamowitej ciszy, mgle i deszczu.






02.05.2010
Dziś udało nam się przeczekać deszcz. Ok 11 byliśmy już na szlaku, tym razem wodnym! Wypłynęliśmy z Jeziora Dręstwo, dalej rzeką Jegrznią w cztery kajaczki, blisko natury, wody i śpiewu. Ok 4h pływania.






Po spływie było nam jeszcze mało, tym bardziej, że wyszło piękne słońce. Szybko przesiedliśmy się więc na rower i pojechaliśmy leśną drogą do Rajgrodu wzdłuż jeziora (27 km), którym niedawno płynęliśmy.





03.05.2010

Ostatni dzień majówki, czyli powrót. Już tylko we dwójkę ruszyliśmy znów do Grajewa. W planach mieliśmy nowy szlak zielony (pieszy) - niestety okazał się nieprzejezdny, ale nic straconego, dzięki tej pomyłce zobaczyliśmy starorzecze Jegrzni. Na koniec oczywiście pizza w Grajewie i powrót do smutnej polskiej rzeczywistości czyli społeczności pociągowej: piwo i papierosy...







Dziękujemy całej ekipie za wspaniale spędzony czas, na czele Markowi za organizację.
Wszyscy: Marek z Ania i córką Dominiką (10 lat), Robert z córką Agatą(10 lat) i Nadia (10 lat), no i my:)

wtorek, 4 maja 2010

Beskid Śląski podbity - dzień 2 - 25.04.2010

Drugiego dnia obudziliśmy się na szczycie Skrzycznego i rozpoczął się piękny dzień. Po śniadaniu wyruszyliśmy na szlak ze Szkrzycznego przez Malinową Skałę do Baraniej Góry. Nie musieliśmy pokonywać większych wzniesień a widoki były przepiękne. Zaskoczyły nas wiatrołomy, ale dzięki nim mogliśmy podziwiać całą panoramę i trasę, którą pokonywaliśmy w dość szybkim tempie. Pierwsze ostrzejsze podejście było na Malinową Skałę, następne na Baranią Górę (1220 m n.p.m), na której znajduje się właściwie jedynie wieża widokowa.






Ze szczytu schodziliśmy w dół urokliwą trasą aż do miejscowości Czarne. Widzieliśmy i dotykaliśmy źródeł Wisły!a następnie spacerowaliśmy wzdłuż Białej Wisełki. Wczesnym wieczorem dotarliśmy (PKS) do Wisły - w sam raz na obiad. Z Wisły PKSem do Bielsko Białej skąd już nocnym pociągiem do Warszawy. Wymęczeni, z obolałymi stopami i plecami dotarliśmy do domu, żeby za kilka godzin iść do pracy. Warto było! Niezapomniany weekend.