29.05
Wcześnie to dość mało powiedziane, ruszyliśmy o świecie żeby zdążyć na prom oddalony o ok 20 km od nas. Lekko śpiący spakowaliśmy namiot i powolutku ruszyliśmy. Słońce spokojnie wychodziło zza chmur, poranek był chłodny. Wczorajsza droga wzdłuż fiordu wyglądała o tej porze bardziej tajemniczo ale nie mniej pięknie. Ku swojemu zdziwieniu dotarliśmy na miejsce i mieliśmy jeszcze czas na odpoczynek i porządne śniadanie. Prom zawiózł nas do miejscowości Kaljord. Krajobraz trochę się zmienił, mniej skał, więcej pagórków. Po kilkudziesięciu km dotarliśmy do Gullesfjord- długiego wąskiego fjordu, który mieliśmy objechać. Wokół wciąż towarzyszyły nam ośnieżone góry. Noc spędziliśmy niezamierzenie znów na campingu położonym na samym końcu fjordu u podnóża gór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz