wtorek, 27 maja 2014

Niekończąca się panorama Lofotów


26.05
Śniadanie z widokiem na skaliste ośnieżone szczyty wyrastające z morza, czyli początek kolejnego dnia. Plan na dziś, to z każdą chwilą cieszyć się kolejnym widokiem i naturą. Zaczęliśmy od objechania jednej z ładniejszych, jak do tej pory, gór. Powtarzając część wczorajszej trasy dojechaliśmy do mostu, którym dostaliśmy się na kolejną wyspę. Jadąc u podnóża góry,  wpatrzeni w ośnieżone szczyty, za zakrętem czekał nas kolejny strzelisty most. Wczoraj wiatr, dziś grzejące słońce nie dawało za wygraną. Raz w górę,  raz w dół, podjazd,  zjazd.  Po drodze "zwiedziliśmy" kolejne dzieło z cyklu Nordland Artshape, tym razem Amerykanina, które w ciekawy sposób odbijało panoramę 180º widoku z drugiego brzegu. Ostatni odcinek, ponad 8 km, jechaliśmy w pełnym popołudniowo-wieczornym słońcu, wijącą się nabrzeżną drogą, aż do Hennigsvær  - pięknego artystycznego miasteczka zwanego "Wenecją Lofotów". Niesamowicie malowniczo rozlokowana miejscowość na kilku wysepkach połączonych kilkoma mostami, otoczona z każdej strony widokami wspaniałego, postrzępionego wybrzeża Norwegii. Miasteczko zostawiamy sobie jednak na rano a nocleg znajdujemy na lekkim wzgórzu z wiodokiem, jakże by inaczej,  na morze i fiordy. Słońce wciąż nie zachodzi...a jednak trzeba  iść spać...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz