wtorek, 3 czerwca 2014

Prawdziwa Północ, przez ośnieżone przełęcze, śladami bitwy o Narvik

01.06

Zaczynając dzień od przeprwienia się mostem z Andørji na ląd zupełnie nie spodziewaliśmy się co nas dziś czeka. Początkowo jechaliśmy brzegiem wzdłuż fjordu Astafiorden, który urokliwie ciągnął się i zawijał. Mijaliśmy liczne wioski położone tuż nad wodą,  na cyplach czy wysepkach. Znów wyszło słońcea niedzielny spokój potęgował wakacyjną atmosferę.  Wszystko byłoby wspaniale gdyby nie to, że wciąż mieliśmy lekko pod górkę. Jeden dłuższy zjazd doprowadził nas w końcu do skrzyżowania z główną drogą E6 prowadzącą do Narviku. To był punkt przełomowy. Ruch trochę się zwiększył ale nie było też najgorzej. Pozdrawialiśmy się z mijającymi nas co raz liczniej sakwiarzami-motocyklisami, których jest tu znacznie więcej niż nam podobnych rowerzystów.  Wciąż jechaliśmy pod górkę. Minęliśmy znak "uwaga renifery" i znaleźliśmy się w krainie śniegu.  Otaczające nas, wcześniej z oddali teraz z bliska, szczyty wszystkie pokryte były śniegiem.  Te oddalone wyglądały jakby miały ponad 3000 m a nie jak w rzeczywistości powyżej 1000. Jechaliśmy jedyną w okolicy trasą ciągnącą się wzdłuż karłowatych drzew, roztopów, zamarzniętych jezior i pojedynczych chatek. Niesamowity klimat prawdziwej północy a słońce wciąż w zenicie. Zainteresował nas znak na "Battle of Narvik 1940". Pierwszy pomnik z cyklu 6, poświęcony poszczególnym walkom polskich, angielskich i francuskich żołnierzy za wolność w czasie II Wojny Światowej. Wśród śniegu i chłodnego wiatru dwie armaty i kamienny pomnik wyglądały imponująco. Obok był camping niestety zamknięty.  Zaczęliśmy trochę obawiać się o nocleg, tym bardziej że w oddali zobaczyliśmy co nas czeka: długa niekończąca się droga pod górę prowadząca na przełęcz. Musieliśmy jednak stracić wysokość żeby znaleźć suchy teren. Wdrapywaliśmy się dalej na przełęcz aż w końcu spotkała nas nagroda, czyli przepiękny widok na świat z góry (byliśmy na ok 1000 m n.p.m). W końcu zaczął się zjazd. Przy kolejnym kierunkowskazie na miejsce upamiętniające bitwę znaleźliśmy kawałek suchej polanki i rozłożyliśmy nasz namiot. Słońce powoli chowało się za szczyty. Przed nami widok roztaczał się na pokryte śniegiem góry a w dole zawijający fjord Gratangen.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz