wtorek, 20 sierpnia 2013

Dzień relaksu i trudnych decyzji -19.08 /37 km

Całą noc padało ale o 6 rano obudziliśmy się w zupełnie innym świecie. Przeczucie kazało nam wyjść z namiotu i zobaczyliśmy jeden z piękniejszych widoków czyli porozrzucane po morzu skaliste wysepki a w oddali masyw tzw. Siedmiu Sióstr(De Syv Søstre 910-1072 mnpm). Niestety była to tylko chwila. W przeciągu godziny wróciły chmury i nic już nie było widać. Postanowiliśmy czekać na pogodę.  Miejsce, w którym się znaleźliśmy było bardzo urokliwe. Małe pole namiotowe i biały dom z pokojami do wynajęcia tuż nad brzegiem morza należały do właścicieli Kaffebrenneri - jednej ze starszych w północnej Norwegii kawiarnio-sklepików z rodzinnymi tradycjami parzenia kawy od 1792 r. Pogodę przeczekiwaliśmy w ciepłym pomieszczeniu z łazienką. Po kilku godzinach poznaliśmy opiekunkę miejsca - Agate - niesamowicie wesołą i energiczną Norweżkę pochodzącą z Lofotów. Dzięki jej uprzejmości-sezon trwa tutaj do 12.08 - mogliśmy kupić lokalnie prażoną kawę i herbatę. Po dłuższym czekaniu i naradach postanowiliśmy jednak zmodyfikować nasze plany. Zostały nam tylko 3 dni do pociągu więc na spokojnie dojedziemy do Mo I Ronne. Bodø zostawiamy na kolejną wyprawę. Dzień poświęciliśmy na zrelaksowanie się,  kontemplowanie widoków, słuchanie szumu fal oraz zwiedzenie okolicy. Jak tylko trochę się rozpogodziło wsiedliśmy na rowery i "na lekko"(bez sakw) pojechaliśmy zobaczyć to co zasłonił nam wczorajszy deszcz.
10. Prosta asfaltowa droga prowadziła nas wzdłuż pięknych skalistych szczytów,  wodospadów i gór wystających z morza.Obok Vavelstad zobaczyliśmy też lokalny zabytek natury czyli malowidła naskalne mające 3-4000 lat.  Wieczór spędziliśmy obserwując zmieniającą się pogodę i wędrujące między masywami górskimi chmury. To był wspaniały dzień prawie na końcu świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz